Rozdział 1
-Hailee, do
cholery pospiesz się! –krzyczy moja najlepsza przyjaciółka Lola, opierając się
o framugę drzwi. Jej łokieć spoczywa na rączce od turkusowej walizki, która
niemal pęka w szwach.
-Staram się
jak widzisz –bronię się, biegając pospiesznie z jednego kąta w drugi i zbierając
po drodze kolejne ubrania.
Lola tylko
przewraca oczami i kontynuuje gapienie się na mnie.
-Niall już
jest –oznajmia po chwili patrząc w wyświetlacz swojego iphone’a.
Spieszę się
jak tylko potrafię. Wiem, jak Niall –nasz wspólny przyjaciel, nie lubi
spóźnialskich. Zabierając kolejne rzeczy myślę o podróży. W końcu poznam Harrego i Taylor. Podobno są świetnymi
ludźmi. Nie wiem jeszcze gdzie będę mieszkać, ani jak długo. Wiem tylko, że
Niall jedzie na jakiś czas do miasta swojego najlepszego kumpla Harrego. Odkąd
Harry uciekł z domu, chłopcy nie mieli ze sobą żadnego kontaktu. Teraz jednak
planują nadrobić stracony rok przyjaźni, a ja i Lola zabieramy się razem z nim
na dwa miesiące szalonych wakacji. Należe do tej grzecznej grupy więc dla mnie
szalone wakacje wiążą się jedynie z wracaniem do domu po 22, ale Lola ma inne
zamiary. W końcu rodzice nie będą jej pilnować, taka osoba jak ona nie zmarnuje
szansy na nieograniczone litry alkoholu, niepoliczalne paczki papierosów,
różnego rodzaju narkotyki i oczywiście seks. Jesteśmy w ostatniej klasie liceum
a ta dziewczyna potrafi bawić się jak nikt inny.
O Harrym i
Taylor nie wiem nic, Niall nie zdradza o nich żadnych informacji chociaż wiem,
że wie o nich wiele
W końcu kończę
moje pakowanie i znoszę walizkę po schodach. Rodzice siedzą przy kuchennym
stole pijąc kawę, kiedy mnie zauważają robią smutne uśmiechy i podchodzą do
mnie.
-Baw się
dobrze, kochanie. Będziemy tęsknić –całuje mnie w czoło tata, drugą ręką
obejmując. Uśmiecham się do nich serdecznie i uświadamiam sobie jak bardzo będę
za nimi tęsknić, nigdy nie wyjeżdżałam na tak długo. To całe dwa miesiące.
-Uważaj na
siebie –macha do mnie mama gdy mijam próg drzwi. –Ty też Lola! Pilnuj
Hailee–dodaje wychylając się aby zobaczyć moją przyjaciółkę.
-Będę jej
pilnować, Pani Jones –macha jej z tym anielskim uśmiechem na twarzy po czym
przenosi na mnie swój wzrok. Spojrzenie od razu nabiera figlarności. Lola Bear
ma mnie pilnować? Do cholery to mały diabeł!
Wsiadamy do
samochodu Nialla i jedziemy na lotnisko. California jest piękna ale ile można
tu być? Cały rok siedzę w tym stanie i naprawdę mam go dosyć! Przede mną
słoneczna Hiszpania, wielkie miasto Barcelona z super klubami a także plaże i
nowi znajomi. Może nawet jakaś wakacyjna miłość? Śmieję się sama do siebie na
myśl o mnie z jakimś chłopakiem. To nie moje klimaty. Jestem zbyt...
niedoświadczona. Spotykałam się z chłopakami ale to nie były randki, stroniłam
zawsze od tego typu wydarzeń. Wolałam bezpieczne grono Loli i Nialla. Dojeżdżamy
na lotnisko, bierzemy nasze walizki i kierujemy się do punktu odpraw. Bagaże
jadą w siną dal i idziemy do bramek. Mamy jeszcze trochę czasu do naszego lotu więc idę z Lolą
powęszyć w dziale kosmetycznym. Zakopuję się w dziale marki Benefit i testuję
ich maskary. Po kilkunastu minutach przemyśleń decyduję się na jedną z nich o
nazwie ‘They are real’ i szukam wzrokiem Loli. Kiedy widzę, że trzyma koszyk od
razu czuję przypływ paniki. Ile mogła kupić w tak krótkim czasie?! Jej
promienna twarz z szerokim uśmiechem biegnie w moim kierunku.
-O Mój Boże
–zaczyna z ekscytacją pokazywać mi zawartość swojego koszyka. Maskara, podkład,
paleta cieni, lakier do paznokci, bronzer, i krem do twarzy. Nie pytam ją skąd ma
na to kasę, bo i tak nie powie prawdy. Nie wiem, nie mam pojęcia. Ma wiele
drogich rzeczy, a wiem, że jej rodzicom średnio się powodzi. Idziemy do kasy i widzimy
czekającego na nas blondyna – Nialla. Jego szczupła umięśniona sylwetka opiera
się o ścianę skelpu i nie tracąc czasu flirtuje z jakimś rudzielcem. Typowy
Niall Horan. Przeczesuje co chwila swoją blond czuprynę i szelmowsko uśmiecha
się do dziewczyny, która chichocze z jego tanich żartów. Dobrze, że chociaż mi i
Loli się nie podoba.
Wychodzimy
ze sklepu, przeglądam się w lusterku w sklepie i poprawiam moją oversizową
bluzę z kapturem. Należy do Nialla ale chwilowo jest moja. Czerwona hoodie
pasuje do moich czarnych szortów i, trochę już wyblakłych, bordowych Vansów. Poprawiam moje
brązowe fale.
-Chodź już
pięknisiu –łapie mnie za ramię Niall i ciągnie w stronę naszego samolotu.
Marszczę brwi ze złości i idę za nim.
Wsiadamy do
samolotu. Pięciogodzinny lot mija mi na śnie. Jak zwykle. Kiedy wydostajemy się
z lotniska z naszymi walizkami czuję na sobie gorący powiew hiszpańskiego lata.
Upał działa napotnie na moją część ciała odzianą w grubą bluzę. Szybko ją
zdejmuję. Pod spodem mam białą bokserkę. Oddaję bluzę przyjacielowi, który jest
zbyt przejęty sytuacją by to zauważyć. Rozgląda się po parkingu. Najwyraźniej
ktoś po nas przyjedzie. Przede mną rozpościera się wielki parking. Słońce
powoli chowa się za widnokrąg sprawiając, że zwykłe lotnisko wydaje się być
brawurowe. Ludzie wchodzą i wychodzą z walizkami, wydają się być szczęśliwi.
Patrzę tam gdzie przyjaciel i dostrzegam białego mercedesa, który jedzie
stanowczo za szybko. Za kierownicą siedzi groźnie wyglądająca wysoka blondynka
z włosami do ramion i wyrazistą krwistą szminką. Zatrzymuje się gwałtownie i
szybko się do nas uśmiecha. Wysiada z pięknego wozu. Słyszę jak jej szpilki
uderzają w betonową posadzkę. Gdy udaje mi się zobaczyć ją w całości pierwsza
rzecz jaka mi przychodzi do głowy to ‘ wow jest naprawdę wysoka i chuda’. Jej
krótki top idealnie przylega do ciała i dobrze modeluje piersi. Lekko
zarysowane mięśnie brzucha są w połowie przykryte spodenkami z wysokim stanem a, smukłe szczupłe nogi sprawiają, że mogłabym być lesbijką. Swoboda z jaką
chodzi w szpilkach przyprawia mnie o zazdrość. Piszczy radośnie widząc Nialla.
Otwiera ramiona i niemal rzuca się na niego. Stoję obok i przyglądam się całej
sytuacji. Lola jak zwykle grzebie coś w swojej komórce ledwo zauważając obecność nowej koleżanki.
-A ty jesteś
pewnie Hailee –odwraca się do mnie obdarzając mnie jednym z tych gwiazdorskich
uśmiechów. Kiwam głową i odwzajemniam uśmiech. –Jestem Taylor dziewczyna
Harrego –dodaje.
Informacja
uderza we mnie z dużą siłą. Rozdziawiam usta nie wierząc, że to jest ta Taylor
z którą spędzę lato. Jest zajebista! Lola chowa telefon do tylnej kieszeni
dżinsowych szortów i szybko się uśmiecha. Tak to typowy uśmiech Loli. Wygląda
tak sztucznie, że aż razi a jednak jest prawdziwy. Taylor również to zauważa,
bo na jej gładkiej jasnej buźce pojawia się grymas.
-Lola Bear
–przedstawia się wystrawiając dłoń ze sztucznymi czerwonymi paznokciami.
-Miło mi was
poznać. Harry nie może się doczekać aż was zobaczy. Umówiliśmy się z nim tak,
że zawiozę was do klubu w okolicy i on już tam będzie czekał. Jest późno, a to
wasza pierwsza noc, trzeba to uczcić, co nie? –unosi w ekscytacji brwi i
zaprasza do swojego auta. Uśmiecham się nieśmiało, w obawie, że impreza będzie
naprawdę ostra. Lola od razu uśmiecha się zawadiacko i patrzy porozumiewawczo
na równie usatysfakcjonowanego Nialla. Tylko ja jestem taką pieprzoną
abstynentką. Wsiadamy do samochodu. Dociera do mnie woń nowego auta. Skórzana
tapicerka miło chłodzi mi uda.Siadam przy drzwiach i obserwuję mijane
krajobrazy. Cieszę się że tu jestem i zamierzam się dobrze bawić po mimo, że nie piję. Nikt nie przekona mnie do picia przed 21 rokiem życia.
-Nie bój się
kochanie –szepcze parząc mi w oczy. Jest naprawdę cudowną przyjaciółką, w pełni
akceptuje to jaka jestem i jak bardzo boję się takich wydarzeń. –Spędzimy tak
całe lato, musisz się uodpornić, poczekaj aż poznasz jakiegoś Hiszpana od razu
cały świat ci się zmieni. –uśmiecha się. Nie są to słowa które chciałam
usłyszeć ale uśmiecham się jednym z najszczerszych sztucznych uśmiechów jakie
umiem wykonać i doganiam Taylor z Nialla. Kupują wejściówki dla naszej czwórki.
Ochroniarz mierzy nas wzrokiem szacując ile możemy mieć lat. O nie. Nie wpuści
nas. Nieoczekiwanie Taylor wyjmuje coś ze swojej torebki. To dowód!
-Widzę, że
się Pan waha –podaje mu dokument i seksownie przygryza usta.
Facet kiwa
głową i oddaje kartę. Gestem dłoni każe nam wejść. Taylor ma 21 lat?
-To podróba
–śmieje się patrząc na Nialla, który mówi jej jak świetna jest. Idą przede mną, więc nic nie mówię tylko się im przysłuchuję.
Wow. Jest tu naprawdę dużo ludzi. Są ściśnięci jak sardynki i ruszają się zbyt energicznie jak na trzeźwych ludzi. Klub znajduje się na wysokim piętrze
skąd mam widok na oszałamiającą Barcelonę nocą. Uśmiecham się do siebie i
podziwiam widok. Niskie i przeważnie stare budownictwo wytwarza piękne ciepłe
światła. Kolorowe błyski z ulic, ruchome reflektory z innych klubów i jeżdżące
samochody. To wszystko tętni życiem po mimo, że dochodzi 23. Podążam za moimi
towarzyszami i siadam obok nich na jednej z kanap.
-Co wam
zamówić? –przekrzykuje muzykę Taylor.
-Mojito na
początek –odkrzykuje Lola. Oczy błyszczą jej z radości. Cieszę się z jej
szczęścia. Niall wstaje i idzie za blondynką do baru, twierdzi, że musi się
jeszcze zastanowić co chce ale dobrze wiem, że chce z nią pobyć sam na sam. To
niezła laska, przyznaję. Zatrzymują się przy barze naprzeciwko nas i zagadują
barmana. Przygotowuje drinki uśmiechając się co jakiś czas do Taylor. Co za kobieta, ma jakąś
magię uwodzenia. Wszędzie są ludzie, tańczą, skaczą, siedzą na kanapach
rozmieszczonych po różnych kontach sali. Jest tu kilka kul dyskotekowcych, a na
końcu przy ścianie miejsce dla DJ’ów. Facet w słuchawkach dygocze w rytm popowej
zremiksowanej piosenki. Patrzę w stronę baru i widzę Taylor niosącą dwa mojito.
Jedno daje mi, a drugie Loli. Za nią podąża Niall z wysokimi trójkątnymi kieliszkami
z jaskrawą cieczą. Stawia go sobie i Taylor. Patrzę przerażona na mojego
drinka. Lola zerka na mnie pocieszającym wzrokiem. Przystawiam słomkę do ust
udając, że piję ale sam zapach mnie odstrasza. Kiedy blondyna nie parzy przelewam
trochę do szklanki Loli, która nie ma nic przeciwko. Parkiet chwilowo się
opróżnia. Patrzę na skaczących, nietrzeźwych ludzi. Nagle na parkiecie pojawia
się strasznie pijany brunet. Jego długie dębowe włosy upięte są w koczka z tyłu
głowy. Ma czerwoną twarz i oczy jak szparki. Wpada na parkiet przewracając się
po pierwszym ruchu. Ludzie odsuwają się robiąc wokół niego okrąg. Pijany
chłopak podnosi się z parkietu i zaczyna się kręcić wokół własnej osi. Na jego
twarzy maluje się głupkowaty uśmieszek. Krzyczy coś sam do siebie. Jego biała
koszula jest do połowy rozpięta tak, że widzę jego idealnie zarysowaną klatkę
piersiową. Spodnie trochę mu spadają ukazując gumkę od bokserek. Pod tymi
obcisłymi dżinsami widzę pięknie wyrzeźbione pośladki. Patrzę na niego z
podziwem jak i obrzydzeniem. Robi z siebie totalnego błazna. Jak można się tak
upić. Chłopak ponownie się przewraca. Tym razem ląduje w pozycji na pieska i
kręci przy tym tyłkiem. Boże! Pochyla głowę
dół, a jego muskularne ciało drętwieje po czym zaczyna wymiotować.
Ludzie krzyczą coś i odsuwają się od tego biednego, a może nie biednego chłopaka.
Patrzę na reakcję moich znajomych. Ledwo spoglądam na Taylor, a ta zrywa
się jak burza i biegnie do zarzyganego przystojniaka. Co jest kurwa? Przenoszę
wzrok na Nialla. Zakrywa dłonią usta i wytrzeszcza oczy, Lola ma jak zwykle obojętną twarz. Co innego jej oczy. Widzę w nich ból. Współczucie. Czy oni go wszyscy znają? Taylor odwraca się do nas
klęcząc przy długowłosym brunecie. Jej twarz jest zapłakana, przywołuje gestem dłoni Nialla. Ten wstaje szybko z kanapy i podbiega do niej. Blondyn łapie go pod
ramię, a dziewczyna podnosi przytrzymując w pasie. Nieudolne próby wyniesienia
bruneta przyciągają dwóch grubych ochroniarzy. Odsuwają rękami Taylor i Nialla
po czym schylają się i biorą chłopaka za ramiona. Idą do wyjścia. Wydaje się, że
brunet kompletnie nie kontaktuje ze światem. Taylor wściekła ale jednocześnie
zmartwiona idzie do stolika i krzyczy, że musimy iść. Wstajemy więc i biegniemy
za nią mijając oszołomionych ludzi. Nie rozumiem co ich tak dziwi. Pić może to
i rzygać. Aktualnie sala nie pachnie zbyt apetycznie ale cóż, tak bywa. Ciepłe
hiszpańskie powietrze uderza mnie w twarz gdy mijam próg. Szukam wzrokiem
Taylor.
-Harry, do
cholery, wstań! –krzyczy Taylor szarpiąc chłopaka, który wydaje się być
nieprzytomny. To jest Harry!? O Mój Boże. Drętwieję.
------------------------------
Dziękuję każdemu kto przeczytał, i będę bardzo wdzięczna jak zostawicie komentarz :)
------------------------------
Dziękuję każdemu kto przeczytał, i będę bardzo wdzięczna jak zostawicie komentarz :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz