niedziela, 24 lipca 2016

Rozdział 2


Dojeżdżamy do ulicy, na której stoją same kamienice. Nie wiele widzę bo jest tu naprawdę ciemno, jedynym źródłem światła są okna mieszkalne. Wchodzimy do środka po betonowych schodach. Ściany które mijamy są poobdzierane, a zapach przypomina stęchliznę. Idę na końcu patrząc jak Taylor i Niall wciągają na górę ledwo żywego Harrego. Jego nogi potykają się o każdy stopień. Wciąż słyszę cichy szloch Taylor. Musi go kochać. Nadal nurtuje mnie pytanie czemu aż tak się upił. Podobno niektórzy robią to po to, aby odreagować ból. 
Kurwa Hailee przestań o nim myśleć.
Mijamy dwa piętra i zatrzymujemy się na trzecim. Niall przytrzymuje Harrego podczas, gdy blondynka szuka kluczy w torebce. Popycha drzwi, które z piskiem się otwierają, następnie wchodzi i rzuca klucz na szafkę przy wejściu. Podłoga skrzypi pod jej ciężarem. Zaglądam do mieszkania. Wydaje się ogromne. Nie spodziewałam się, że w tej obskurnej kamienicy znajduje się tak gustownie urządzone wnętrze. Wchodzę do środka przepuszczając chłopaków. W przestronnym korytarzu nie stoi nic oprócz wielkiej szafy wnękowej opatrzonej lustrami oraz komody z białego drewna. Podłoga z pewnością przetrwała wojnę. Zostawiam buty w holu i zaglądam do olbrzymiego salonu połączonego z kuchnią i jadalnią. Pierwsze drzwi po lewej prowadzą do sypialni Taylor i Harrego. Zaglądam ukradkiem. Światło jest zgaszone ale widzę potężne łóżko małżeńskie. Na ścianach wiszą obrazy gołych kobiet. Nieźle. Okna są odsłonięte i widzę małą wąską uliczkę, przypominającą scenę z horroru. Naprzeciwko łóżka stoi taka sama szafa jak w przed pokoju. Orientuję się, że stoję tu sama więc kieruję się do salonu do reszty osób. Na środku stoi kanapa w kształcie litery L obok kilka szarych stolików i na wprost telewizor zajmujący połowę ściany. Robi wrażenie. Nie ma tu nic więcej oprócz kilku donic z kwiatami przy ścianie prowadzącej na balkon. Taylor stoi przy wyspie kuchennej nalewając wodę do wysokiej szklanki. Panuje tu cisza. Zabójcza cisza. Aneks kuchenny jest urządzony w białej tonacji, wyspa kuchenna pozostaje czarna, a wokół niej stoją wysokie krzesełka z niskimi oparciami. Mniej więcej na środku pokoju widnieje duży jesionowy stół z około 12 krzesłami obłożonymi białą tapicerką. Na środku jadalnego stołu maluje się owalny wazon ze świeżymi różami. Ich zapach wyczuwalny jest w całej części dziennej tego domu. Walczę z myślami, aby nie przerwać tej ciszy ale Taylor robi to za mnie.
 -Niall śpisz dzisiaj w jednym łóżku z Harrym, to będzie wasz pokój, ja wybieram salon. Nie będę spała z tym pijakiem –wlepia wzrok w szklankę. W jej głosie czuć zażenowanie i wściekłość. Widocznie nie tak zaplanowała sobie dzisiejszy wieczór. –Idź już do niego i zanieś mu tą szklankę. –Wyciąga dłoń przekazując wodę w ręce Nialla, który siedzi przy wyspie kuchennej.
-Dziewczyny, wasz pokój jest tam –wskazuje palcem białe drzwi obok sypialni Taylor i Harrego. Kiwam porozumiewawczo głową i wstaję z kanapy. Chwytam Lolę za rękę i prowadzę do pokoju. Taylor tym czasem rozkłada się błyskawicznie na sofie i nakrywa leżącym obok czarnym kocem. Zastanawiam się nad powiedzeniem dobranoc ale czuję, że to nie na miejscu.
Przechodzę obok sypialni staram się nie zaglądać do środka ale mimo to widzę Harrego leżącego po lewej stronie łóżka. Ma otwartą buzię i półprzymknięte oczy. Wygląda dość strasznie. Wchodzę do mojego pokoju. Śpimy na takim samym małżeńskim materacu jaki jest w pokoju Taylor i Harrego. Ściany są pomalowane na biało, a na jednej z nich jest fototapeta w różowe kwiatki. Siadam na łóżku obok Loli. Dziewczyna wpatruje się w swoje stopy i nic nie mówi. Zapalam lampkę stojącą na szafeczce obok mojej strony łóżka. Daje różowe światło. Przed wejściem pod kołdrę wącham tulipany stojące w wazonie na szafce. Na przeciwko stoją dwie komody jedna biała, druga czarna, a na nich kilka bibelotów. Na środku pomieszczenia leży dywan z długim włosiem. Okno zasłonięte jest szarą ciężką zasłoną, która sprawia, że pokój wydaje się być przytulny. Pomiędzy komodami stoi wysokie i szerokie lustro ozdobione lampkami.
-Głupio wyszło –odzywa się Lola odwracając głowę w moim kierunku.
Nie wiem o czym mówi ale zamiast udawać nierozgarniętą Hailee przybieram postać bystrej dziewczyny. Pewnie mówi o Harrym ale nie zamierzam nic sugerować.
-Harry jest, a przynajmniej był super gościem. Najwyraźniej życie mu się spieprzyło. Taylor źle to znosi –szepcze aby inni domownicy nie usłyszeli jej słów. Powoli je analizuję nie wiedząc co odpowiedzieć. Opieram się o wezgłowie łóżka i patrzę przed siebie.
-Harry ją kocha? –pytam niespodziewanie. Co mi przyszło do głowy, że powiedziałam to na głos?! Lola unosi brwi mając nadzieję, że się przesłyszała. Nastaje chwila krępującej ciszy.
-Harry nigdy nie kocha –odzywa się znajomy męski głos. Patrzę w kierunku drzwi i widzę Nialla ubranego w t-shirt i dresy. Kiedy mam już gotową odpowiedź Niall wraca już do swojego pokoju. Musiał nas usłyszeć jak wychodził z łazienki. Lola robi dziwną minę jakby ją to bolało. Czemu tylko ja o niczym nie wiem? Co to za chłopak? Udaję, że wiem już co chcę wiedzieć i zatapiam się pod kołdrą. Miękka bawełniana poszewka otula mnie od stóp do głów po chwili światła gasną, a materac ugina się pod ciężarem Loli. Odwrócona jest do mnie plecami, ja do niej również. Próbuję zasnąć.
                                                                       ***
Światło dzienne wdziera się przez zasłonę. Powili otwieram oczy i przeciągam się na łóżku. Dopiero teraz czuję jak miękki jest materac, na którym leże. Nie lubię tego rodzaju wygód, działają na mnie negatywnie. Ból pleców czuję od razu po pierwszej zmianie pozycji. Krzywię się i patrzę w prawo. Widzę Lolę, która najwyraźniej jest w środku snu. Wstaję i szukam w mojej bluzie telefonu. Wyciągam go i patrzę na godzinę. Jest ósma dwadzieścia. Postanawiam już wstać ale czegoś mi tu brakuje. Mojej walizki. Została pewnie w aucie Taylor. Postanawiam  zaczekać aż wstanie i da mi kluczyki. Mam na sobie bokserkę i satynowe spodenki w kolorze kremowym. Wyzywający strój jak na mnie, ale kto wstaje o tak wczesnej godzinie? Wychodzę z pokoju ostrożnie rozglądając się po korytarzu. Chyba nikogo nie ma, każdy śpi. Przechodzę przez korytarz i idę do centrum mieszkania czyli do salonu. Podchodzę do balkonu i otwieram drzwi. Zawsze czułam dziwny pociąg do wszystkiego co jest związane z naturą, więc stawiam gołą stopę na, jeszcze nienagrzanym, betonie tarasowym. Opieram dłonie na barierce i wychylam się do przodu, spoglądając w dół. Rany, ten taras jest tak samo obskurny jak widok z niego. Hiszpański naród krząta się po wąskich kamiennych alejkach. Są przeraźliwie klaustrofobiczne. Tętniąca życiem uliczka wygląda jak skupisko mrówek. Ludzie najzwyczajniej nie mają miejsca na swobodne ruchy i ocierają się o siebie nawzajem, nawet nie przepraszając za naruszenie prywatności. Patrzę na niebo, jest bezchmurne. Od razu myślę o plaży i nowym bikini, które kupiłam.  Kiedy dochodzę do wniosku, że dotleniłam się wystarczająco, aby w zgodzie z naturą zjeść coś zdrowego, odwracam się na pięcie i z uśmiechem wracam do salonu. Kamienieję. Na krzesełku przy wyspie kuchennej siedzi Harry Styles. Ma rozpuszczone włosy które opadają mu na ramiona i kręcą się przy końcówkach. Jego zimne spojrzenie wbite jest we mnie. Przez cały czas mnie obserwował. Pewnie myśli, co to za wariatka stoi na moim tarasie i szczerzy się sama do siebie.
W dłoni trzyma fliiżankę kawy i nerwowo skubie zębami dolną wargę. Kto pierwszy się odezwie? Myślę, że to mój krok, w końcu to jego dom, ja jestem tylko intruzem. Kiedy już mam coś powiedzieć Harry przeczesuje włosy i mówi za mnie.
-Kim jesteś? –jego niski zachrypnięty głos przyprawia mnie o gęsią skórkę. Splatam ręce na klatce piersiowej i krzyżuję nogi, jestem zbyt naga. Dopiero teraz to czuję. Harry mierzy mnie wzrokiem od stóp do głów i chrząka odwracając wzrok. Patrzy na swoją filiżankę obojętnym wzrokiem.
-Hailee Jones –Stoję jak słup i patrzę na niego przestraszonymi oczami. Jest cholernie przystojny po mimo, że ma wielkie wory pod oczami i jest blady. To pewnie kac. –Jestem z Niallem i Lolą.
Chłopak kiwa głową i wypija łyk kawy, zamykając na chwilę oczy. Delektuje się nią. Od razu czuję, że to jakiś trop do poznania tego chłopaka. Ma sentyment do tak błahych rzeczy jak kawa. Smakuje ją jakby to był niecodzienny rarytas, a tym czasem to najzwyklejsze cappuccino. Oho, pewnie typ wrażliwca, a nie pijackiego dupka. Z resztą te dwie rzeczy wcale się nie wykluczają.
-Chcesz kawy? –pyta łagodnym głosem wskazując głową ekspres. Mój strach powoli mija. Harry jest uprzejmy.
-Tak, poproszę –podchodzę do ekspresu nie wiedząc czy mam sama go obsłużyć czy może mi pomoże. Patrzę na maszynę, nie wiedząc co zrobić. Zerkam kątem oka na bruneta. Śmieje się cicho.
-Siadaj, zrobię ci –sugeruje wstając z krzesła i wyjmując czystą filiżankę z szafki nad nami.
Uśmiecham się i zajmuję miejsce naprzeciwko niego. Powinnam zacząć rozmowę, jest dziwnie niezręcznie ale nie mogę przestać przyglądać się jego sylwetce. Ma na sobie tylko workowate szare dresy. Kiedy wstaje od stołu mam okazję przyjrzeć się jego mięśniom brzucha. Jego idealny sześciopak kończy się literą V prowadząc do miejsca, na które myśl przechodzi mnie fala podniecenia. Przygryzam wargi, a Harry odwraca się i niesie mi kawę. Podchodzi do lodówki wyjmując mleko i po drodze udaje mu się jeszcze wziąć cukierniczkę. Prawie upuszcza kartonik na podłogę i śmieje się gdy finalnie wyślizguje mu się i spada z hukiem na stół. Stawiam mleko prosto i chichoczę jak wariatka. Stawia kawa przede mną i puszcza oczko. Rany, czy to miał być flirt? Jeśli tak, świetnie mu się udało. Rozpływam się pod jego głosem i przysuwam kawę do ust. 
-Jak ci się podobała wczorajsza noc? –pytam i szybko gryzę się w język. Czemu zadałam tak głupie pytanie. Jasne, że mu się nie podobała. Harry reaguje inaczej niż powinien. Marszczy brwi i robi się czerwony na twarzy. Wysuwa dolną szczękę i patrzy na kawę. Zaciska powieki i odpowiada twardym, szorstkim głosem.
-To nie twoja sprawa Haie.
-Jestem Hailee -poprawiam go. 
Przełykam gulę w gardle. Chyba trafiłam w jego czuły punkt. Zdenerwowałam go. Kurwa.
-Przepraszam nie chciałam cię... –zaczynam roztrzęsionym głosem.
-Zdenerwować –dokańcza. –Każdy to mówi –kręci poirytowany głową po czym wstaje i odstawia filiżankę do zmywarki. Zamyka ją i omijając mnie wzrokiem wychodzi z kuchni. Słyszę jakieś głosy po chwili do kuchni wchodzi Lola.
-O Hailee! Poznałaś już Styles’a? –pyta z uśmiechem na twarzy. Ma na sobie satynową koszulę nocną sięgającą do połowy uda.          
-Ta –odpowiadam unikając kontaktu wzrokowego. Lola marszczy nos i przechyla głowę aby spojrzeć mi w oczy.
-Nabroiłaś? –unosi brwi przystawiając do mnie krzesło. Siada na nim i wierci we mnie dziurę wzrokiem.
-Zapytałam go o wczoraj i się zdenerwował –zaciskam usta w wąską kreskę i podnoszę oczy aby zobaczyć jej reakcję.
-Cholera jasna Hailee! –opuszcza ręce w geście kapitulacji. –Harrego nie pyta się o przeszłość –mówi smutnym tonem.
O co chodzi z tymi zasadami? Harry nigdy nie kocha, Harrego nie pyta się o przeszłość. Co jeszcze do diabła?! Czy to jakiś napuszony pijak czy pospolity arogancki dupek? Lola podchodzi do zlewu i nalewa sobie wodę do szklanki. Myślę chwilę o całym zajściu. Nie mieści mi się w głowie ta cała lista zasad. Na pewno jest dłuższa. Nie będę traktować go inaczej niż wszystkich. W dupie mam czego nie wolno robić przy Harrym, a co wolno.
-Za kogo on się uważa?! –mój zdenerwowany głos dociera do Loli. Odwraca się na pięcie i piorunuje mnie wzrokiem.
-Przestań Hailee. –szepcze opierając się plecami o lodówkę i zaciskając powieki. –Po prostu nie dopytuj, odpuść, to co widzisz i to co sam ci powie musi ci wystarczyć. On... on nie udziela zbyt wielu informacji o sobie.


--------------------------------------------
To był drugi rozdział, dziękuję, każdemu kto chociaż odwiedził mojego bloga. To dla mnie bardzo ważne, bo dopiero zaczynam przygodę z fanfiction i blogspotem, tak więc nawet nie wiecie jak bardzo cieszyłabym się z chociaż jednego komentarza. Miłego dnia
Aniaa. 


6 komentarzy:

  1. Cześć, znalazlam Cie na spisie opowiadan w zgloszeniach bo sama tez dopiero zaczelam pisac jakies swoje wypociny. Bardzo mi sie podoba to co napisalas. Masz talent. Na 100% bede tutaj zagladac. Zycze weny! Pozdrawiam
    Mika

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję że zajrzałas do mnie na Ocal mnie od lęku, ale nie będę już tam prowadzić opowiadania przenioslam je na wattpad i tam je kontynuuje może też tam Wpadniesz?
    Co do twojej opowieści bardzo mi się podoba i będę ją śledzila :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział :D
    Zapraszam również do mnie, jeżeli masz ochotę :)
    http://tracimy-milosc-nh.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń